Pieniądze dla firm. Premier Mateusz Morawiecki przedstawił propozycje pomocy. Na pierwszy rzut oka widać, że stracą samozatrudnieni.
Jako, że od lat zajmuję się biznesami w skali mikro, przyjrzałem się propozycjom rządowym dla najmniejszych firm. Ogłoszono, żę 100 mld złotych zostanie przeznaczonych na pomoc przedsiębiorcom, którzy ponoszą straty w związku z pandemią koronawirusa. A straty są ogromne. Widać to choćby po liczbie wniosków o umorzenie składek ZUS. Do tej pory wpłynęło ich ponad 300 tys.
Przedsiębiorcy długo musieli jednak czekać na konkretne pomysły pomocowe. I tak w ramach Tarczy Finansowej pomoc skierowana będzie to firm, które zostały objęte zakazem prowadzenia działalności z uwagi na restrykcje sanitarne. Chodzi tu przede wszystkim o zakłady fryzjerskie, sklepy odzieżowe, kwiaciarnie, zakłady gastronomiczne, czy też te działalności, które musiały zrezygnować z prowadzenia biznesu. W przypadku mikrofirm wartość pomocy wyniesie 25 mld złotych.
Kto może uzyskać pomoc w ramach tarczy antykryzysowej?
Żeby skorzystać z pomocy firma musi zatrudniać od 1 do 9 pracowników, a roczny obrót albo suma bilansowa nie może być wyższy niż 2 mln euro. Dodatkowo przedsiębiorstwo musi zanotować spadek przychodów przynajmniej o 25% w dowolnym miesiącu po 1 lutego 2020 roku w związku z COVID-10. Jak więc widać, program pomyślany jest wyłącznie jako ochrona przed bezrobociem. Samozatrudnieni (których według szacunków może być w Polsce nawet kilkaset tysięcy) nie otrzymają żadnej pomocy. A pamiętajmy, że wiele najmniejszych firm nie zatrudnia pracowników na etatach. Małe biura turystyczne, czy gastronomia korzysta ze współpracy na podstawie umów o dzieło czy wynajmując jednoosobowe działalności gospodarcze. Podobnie firmy transportowe. Tutaj etaty się zdarzają, choć znacznie częściej kierowcy są jednoosobowymi przedsiębiorcami.
CZYTAJ TEŻ: JAK ZAWIESIĆ DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZĄ?
Pomoc dla firm COVID19. Ile pieniędzy można dostać?
Pieniądze będą wypłacane bezpośrednio na konto firmy w formie subwencji. Wysokość kwoty zależna jest od liczby zatrudnionych, a także od skali spadku przychodów. Jedna mikrofirma może dostać nawet 324 tys. złotych. ¾ tej kwoty nie będzie trzeba oddawać. I tak ¼ wartości będzie bezzwrotna jeśli firma będzie prowadziła działalność przez 12 miesięcy od chwili przekazania dotacji. A pozostała połowa będzie bezzwrotna jeśli firma utrzyma zatrudnienie przez 12 miesięcy. Jeśli przedsiębiorca zmniejszy zatrudnienie, zwróci proporcjonalnie większą część subwencji. Pozostałą kwotę trzeba będzie oddać po 3 latach.
Dotacja dla firm. Na co można przeznaczyć subwencję?
Pieniądze mają określone przeznaczenie. Będzie je można spożytkować tylko na pokrycie kosztów działalności firmy, w szczególności na wynagrodzenia. ¼ może być przeznaczona na to by przedterminowo spłacić kredyt. Subwencja ma również proste zabezpieczenie – np. wekslowe.
Jak widać, pomocą objęte będą firmy, których działalność „zatrzymała” się ze względu na obostrzenia sanitarne. Tarcza Antykryzysowa nie przewiduje natomiast konkretnej pomocy finansowej dla samozatrudnionych, a także tych, którzy wciąż mogą prowadzić działalność ale ich firma zmniejszyła przychody, np. warsztaty samochodowe, które nie mają zakazu działania i ratują się np. oferując usługi door-to-door. A warto pamiętać, że warsztaty samochodowe oprócz działalności handlowej to najpopularniejszy rodzaj prowadzonego w Polsce biznesu.
Samozatrudnieni mogą liczyć wyłącznie na odroczenie ZUS na okres 3 miesięcy. Nikt nie zrekompensuje im strat poniesionych w wyniku całkowitego zamknięcia biznesu, np. eventowego. Na rynku sporo jest np. konsultanów ślubnych, fotografów itd., którzy prowadząc jednoosobową działalność w tym momencie nie są w stanie prowadzić swoich biznesów. Żeby mogli uzyskać pomoc, musieliby zatrudniać pracowników.
W mojej opinii propozycja rządu wydaje się być dobra o tyle, że jakiekolwiek pieniądze wpłyną do firm. Zobaczymy, jak w praktyce będzie wyglądała realizacja programu, a także ilu najmniejszych przedsiębiorców (którzy nie zatrudniają pracowników) przetrwa?
Jaka jest Twoja opinia? Podziel się nią w komentarzu
AKTUALIZACJA: Kilka dni temu pojawiła się nowa wersja TARCZY dla przedsiębiorców. W założeniu nawet samozatrudnieni moga skorzystać z pomocy. Może to być np. pożyczka w wysokości 5000 zł, a także odroczenie składek ZUS.
Skoro emeryci i renciści mogą otrzymać postojowe to czemu prowadzący dzialalność jednoosobową nie mogą otrzymać subwencji?
Tarcza Antykryzysowa 3.0, która weszła w życie 18 maja 2020 r. wprowadza świadczenie postojowe dla osób, które założyły działalność gospodarczą przed 1 kwietnia 2020 roku. Do tej pory mogli ubiegać się o to świadczenie tylko przedsiębiorcy, którzy prowadzili działalność przed 1 lutym. Czyli wykluczone z pomocy były osoby, które założyły działalność w lutym i marcu. Po prawie trzech miesiącach nadeszła wreszcie pomoc dla nowych firm. Ale taka pomoc, że prawdopodobnie nikt z tej pomocy nie skorzysta.
Ja założyłam działalność pod koniec lutego. Zarobiłam, wystawiłam rachunek klientowi. Czyli był przychód w lutym. Ale jak wczoraj poszłam do ZUS, żeby wypełnić wniosek o przyznanie świadczenia postojowego (bo w końcu 18 maja 2020 r. Tarczą 3.0 dopuszczono mnie do tego świadczenia), okazało się, ze we wniosku muszę wykazać przychód – tylko z marca i kwietnia. Wiadomo, w marcu wybuchła epidemia, wszystko stanęło, ludzie siedzieli w domach i bali się zarazić. Policja jeździła po ulicach i grzmiała przez megafon: “Zostańcie w domach!”. Na wszystkich padł blady strach. W związku z czym w marcu nic nie zarobiłam i w kwietniu również, bo moja praca polega na bezpośrednim kontakcie z klientem. Na wniosku o świadczenie postojowe wpisałam: marzec – przychód 0, kwiecień – przychód 0. I dowiedziałam się, że nie dostanę świadczenia postojowego, bo nie wykazuję spadku przychodów. I nie jest ważne, że w lutym, kiedy jeszcze nie było w Polsce epidemii miałam dochód. Dla ZUS liczy się przychód w marcu i kwietniu (czyli w okresie epidemii). A jeśli w czasie epidemii nic nie zarobiłeś – nie dostaniesz pomocy finansowej od państwa. To jest chore!
Dlaczego nie mogą korzystać subwencje. To jakiś absurd.nie zgadzamy się
Będąc mikrofirmą i zatrudniając rodzinę na umowę o pracę, jest się wykluczonym z pomocy. Nie otrzyma się subwencji, nawet jeśli twoja działalność została zabroniona i nic nie zarabiasz, wręcz ponosisz straty. Nie ważne ile zatrudniasz osób na umowę zlecenie, subwencja ci się nie należy. Dla zusu nie jesteś ,,samozatrudnionym,, wiec postojowe również się nie należy. Jedli dodatkowo jesteś beneficjentem zastanów się zanim zrezygnujesz z płacenia zusu, bo jeszcze będziesz musiał zwracać dotację jaką otrzymałeś na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Nie możesz również wtedy zawiesić firmy ani jej zlikwidować bo również możesz się narazić na zwrot dotacji. Więc co mają zrobić takie mikrofirmy?
Samozatrudnieni mogą skorzystać ze świadczenia postojowego z ZUS.
Ale tylko ci, którzy założyli działalność przed datą 1 lutego. Popatrz powyżej na mój komentarz. Ja jestem samozatrudnioną i nie dostanę świadczenia postojowego z ZUS
Uważam że samozatrudnieni powinni też być wspomagani subwencją, nie koniecznie wysoką,ale pomagającą przetrwać.
Dlaczego samozatrudnieni nie mogą skorzystać z subwencji z PFR? Tak samo tracimy i nie możemy pracować i zarabiać.
Zgadza sie, wiele firm na przykład transportowych tworzy miejsca pracy, ale jako kierowców, nie zatrudnia pracowników na etacie tylko osoby prowadzące swoje działalności gospodarcze. Subwencji dla takich firm nie ma, a mają one duże koszty np. leasing pojazdów. Jeśli nie utrzymają leasingów kierowcy na własnych działalnościach nie będą mieli gdzie wracać.
Popieram . Prowadzę firmę jednoosobową i uważam że wszyscy samozatrudnieni rownież powinni skorzystać z subwencji.