Nie brak poduszki finansowej, to nie zła weryfikacja kontrahenta ale zachłyśnięcie się nagłym wzrostem obrotów, przychodów i przy okazji szybkie zwiększanie kosztów. O sposobach na utrzymywanie firmy w ryzach rozmawiam z Piotrem Badalskim, właścicielem firmy Technical Production Group (tpgav.pl) działającą w sektorze obsługi technicznej imprez i konferencji

 

Prowadzisz biznes wyjątkowo trudny. Szczególnie teraz, gdy w czasie pandemii nie można organizować koncertów i dużych wydarzeń.

Dziękuję za uznanie, jest w tym nieco prawdy, natomiast wydaje mi się że, to czy dana działalność jest trudna, definiuje nasze doświadczenie oraz skala w jakiej działamy. Po jakimś czasie wiele spraw staje się dużo łatwiejszych do rozwiązania, pojawiają się natomiast problemy, stanowiące inną kategorię wyzwań.

Dlaczego akurat ta branża? Jak to wszystko się zaczęło?

Branża jest mi bliska od kiedy pamiętam. Już jako dziecko wzrastałem w otoczeniu ludzi zaangażowanych w tworzenie i promocję kultury. Naturalną drogą było dla mnie także uczestnictwo w zajęciach muzycznych i nauka gry na instrumencie. Gitara pozwoliła mi wziąć udział w kilku komercyjnych projektach jako muzyk sesyjny. W międzyczasie i w trakcie studiów trafiłem do pracy w agencji eventowej. Wtedy przekonałem się, że to co mnie nakręca, co mi się podoba, może być także sposobem na biznes. A że od dawna miałem predyspozycje i motywację do tego by pracować dla siebie, to droga przedsiębiorcy wydawała mi się jedyną słuszną.

Są artyści i osoby działające w kulturze, które twierdzą wprost, że „kasa niszczy artyzm. Jak działać w biznesie, skoro artyści nie lubią rozmawiać o pieniądzach?

Artyzm to szerokie pojęcie, ja orientuje się głównie w dziedzinie muzyki. Jest takie mądre powiedzenie, że pieniądze są dobrym sługą ale złym panem. W moim przekonaniu, jeśli środki są przez nas samych zarobione i dobrze zarządzane to mogą stymulować kreatywność, są bardzo istotnym paliwem do rozwoju projektów. Dają także potrzebne poczucie bezpieczeństwa, które umożliwia skupienie się na tworzeniu, a nie walce o byt.  Ja sam na etapie zarabiania na życie grą na instrumencie, próbowałem godzić twardą codzienność z kreatywną twórczością. Przekonałem się wtedy, że rynek muzyczny nie jest tym, co mnie fascynuje pod względem zarabiania pieniędzy. Taki sposób pracy charakteryzuje się bardzo dużą nieprzewidywalnością oraz ograniczonymi możliwościami skalowania. Trzeba także pamiętać, że rynek jest bardzo nasycony. Mam wielki szacunek do osób konsekwentnie pracujących nad swoim warsztatem i realizujących kolejne projekty. Od początku swojego zawodowego życia szukałem czegoś, co da mi możliwość połączenia mojej pasji jaką była scena z biznesem.  Odnalazłem się w świecie eventów, koncertów, szeroko pojętych wydarzeń ale od strony technicznej.

I zacząłeś wszystko liczyć. Skąd czerpałeś wiedzę o tym, jak prowadzić biznes, jak liczyć pieniądze w firmie. Jako społeczeństwo wielu z nas nie wie jak zarządzać finansami domowymi, a co dopiero firmowymi

To rzeczywiście trudnym temat. Takiej wiedzy w naszym kraju szuka się raczej na własną rękę, edukacja jej nie porusza.
Biznesu uczyłem się tak jak wielu innych przedsiębiorców, czyli popełniając błędy. Ta metoda pozwoliła mi wyciągać wnioski, nie raz bardzo kosztowne. Z czasem nabywamy umiejętność oceny, w którym momencie powinna zapalić się czerwona lampka. Co bardzo ważne, reprezentuję pokolenie mające to szczęście, że mogło potężne ilości informacji czerpać z Internetu, w moim osobistym przypadku głownie z YouTube’a. Te treści pozwoliły mi dotrzeć do ludzi, którzy do dziś kształtują moje poglądy ekonomiczne i mają wpływ na to jak prowadzę firmę, niektórych poznałem osobiście.

Czego nauczyli cię mentorzy?

Racjonalizowania wielu aspektów biznesu J Pomogli nauczyć się odróżniać zwykłe koszty od inwestycji, a także dochód od przychodu. Także tego, że bardzo duże znaczenie ma poduszka finansowa. Była to również wiedza o tym, jak ważna jest marżowość biznesu i ostrożne inwestowanie. Oczywiście, można znaleźć specjalistów, którzy promują inwestowanie „pod korek”, bo wtedy jesteśmy bardziej zmotywowani żeby zarabiać więcej ale taki sposób prowadzenia mnie nie przekonuje. Uważam, że ryzyko związane z niepowodzeniem inwestycji powinno być wkalkulowane w decyzję o jej podjęciu. Nie jestem zwolennikiem grania w formule 0:1 – wszystko albo nic.

Często osoby, które założyły biznes po doświadczeniu pracy „dla kogoś” i przywykli do tego, że otrzymują pensję w terminie, teraz jako przedsiębiorcy muszą zakładać opóźnienia w ściąganiu należności. Jak się tego nauczyć?

Opóźnione płatności to bardzo niekorzystny element polskiej rzeczywistości biznesowej. Niestety nie ma wielu skutecznych narzędzi by w razie kłopotów z płatnością egzekwować takie należności. Sam mam doświadczenia związane z windykowaniem swoich należności za pomocą wyroków sądowych i komorników. Są to niestety procesy kosztowne i rozłożone w czasie. W kontekście takich sytuacji wracamy do pojęcia poduszki. Rozsądnie jest mieć rezerwy na takie okoliczności.

A jak zmniejszać ryzyko braku zapłaty w terminie?

Jest kilka metod weryfikujących rzetelność płatnika. Myślę, że na początku współpracy zdecydowanie warto rozważyć przedpłaty. Jeśli jest z nimi problem na tym etapie, to w przyszłości raczej lepiej nie będzie. Warto także za każdym razem rozważyć skalę i renomę podmiotu, który odbiera od nas usługę.  Z czasem wyrabia się pewne pojęcie o danym rynku, wyczucie ludzi, z którymi robimy biznes. Układają się relacje i wiemy czego możemy spodziewać się po danym kontrahencie.
Należy także pamiętać, że nie można doprowadzić do sytuacji, w której kilka mniejszych niezapłaconych faktur, może prowadzić do blokady firmy.

Wspominałeś o marżowości. Jakie ona ma znaczenie dla utrzymania płynności finansowej?

Odpowiednia marża + wolumen to po prostu zysk firmy, który generuje rezerwy i daje możliwości rozwoju. Jeśli decydujemy się na nisko marżowe projekty, to samo obracanie pieniędzmi w firmie nic nam nie daje, zwiększa natomiast ryzyko zatorów. Nie możemy zapominać, że obsługa płatności i należności także kosztuje. Jeśli konsekwentnie pilnujemy marżowości, to możemy mieć poczucie bezpieczeństwa, poczucie że firma może się rozwijać i nawet gdy ktoś nie zapłaci, to nie mamy od razu noża na gardle. Warto także pamiętać, że biorąc odpowiedzialność realizacji dużego kontraktu należy mieć zabezpieczenie na wypadek problemów w realizacji czy niewypłacalności klienta.

A przeinwestowanie?

To z pewnością częsty problem. Z moich doświadczeń dochodzi do niego wtedy kiedy chcemy wejść w posiadanie zasobów, których na danym etapie rozwoju firmy nie jesteśmy w stanie wykorzystać w pełni efektywnie. Wiadomo, że każdy z nas jest bombardowany masą marketingowych informacji, jednak warto liczyć i zderzać nasze wyobrażenia o chęci posiadania z rzeczywistością. W podjęciu decyzji o inwestycji, pomoże z pewnością weryfikacja tego, czy założona przez nas poduszka finansowa nie zostanie naruszona po opłaceniu faktury zakupowej.

Dlaczego tak trudno przedsiębiorcom budować poduszkę finansową?

Myślę, że jest wiele powodów tej sytuacji. Świadomość problemu, konkurowanie coraz niższymi cenami bez pomniejszania kosztów i zwiększania efektywności działania, chęć zbyt szybkiego rozwoju, a w ostatnich miesiącach pandemia i lockdown, które bez wątpienia pogorszyły kondycję wielu przedsiębiorstw… Nieustannie jesteśmy także społeczeństwem na dorobku, przez co mamy nieco większą skłonność do ryzyka. Jednak, niezależnie od ilości czynników utrudniających, warto mieć na uwadze, że w każdym momencie działania firmy mogą zaskoczyć nas różne nieprzewidziane zdarzenia, na które dobrze jest być przygotowanym.

Dziękuję za rozmowę

Materiał został zrealizowany w ramach akcji zapoBIEGAJ zatorom płatniczym

 

zapoBIEGAJ zatorom płatniczym. Biegnij razem z BNO w słusznej sprawie

You may also like