– W biznesie trzeba być trochę wariatem i podjąć kilka nieodpowiedzialnych decyzji, bo jak się uda, to jest to super doświadczenie – mówi Marek Antoniuk, szef informatycznej firmy RiftCat. Zamiast zwykłej firmy programistycznej realizującej zlecenia dla zewnętrznych klientów, stworzył z zespołem produkt, który przebojem wdziera się do świata nowoczesnych technologii.
Każdy, kto czyta bloga biznesnaostro.pl wie, że promuję przedsięwzięcia oparte na tradycyjnym modelu biznesowym. Świat nowoczesnych technologii, a szczególnie wirtualnej rzeczywistości jest dla mnie wciąż totalną abstrakcją. Postanowiłem jednak sprawdzić, jak tworzy się produkt informatyczny z prawdziwego zdarzenia i w jaki sposób programiści odnajdują się w biznesie.
– Jak w wielu tego typu przedsięwzięciach zaczyna się od pasji – mówi Marek Antoniuk. – Od dawna jesteśmy pasjonatami gier i aplikacji do wirtualnej rzeczywistości. Gdy na rynku pojawił się Oculus postanowiliśmy, że wejdziemy w ten świat głębiej by poznać go jeszcze lepiej – dodaje.
Oculus to specjalne okulary, które umożliwiają korzystanie z aplikacji i gier opartych o tzw. wirtualną rzeczywistość. Gracz, z okularami na nosie „wchodzi w głąb gry” i może ją przeżywać na wysokim poziomie percepcji. Na rynku szybko pojawiły się kolejne okulary, a nawet hełmy, a liczba gier i aplikacji wykorzystujących ten model rosła. Niestety ceny były wysokie, a skomplikowane mechanizmy gier powodowały, że można ich było używać tylko na wyjątkowo dobrze „wyposażonym” sprzęcie.
Jak wygrać z konkurencją?
RiftCat wymyślił aplikację, która pozwala cieszyć się emocjami wirtualnej rzeczywistości nawet na tańszym sprzęcie. Projekt RiftCat, o nazwie VRidge opiera się o technologię streamingu, gdzie komputer przesyła obraz do telefonu, zaś telefon przesyła dane o obrotach głowy do komputera. VRidge został ciepło przyjęty na całym świecie (głównie w Stanach Zjednoczonych).
Pasję do informatyki realizował pracując dla jednej z największych korporacji programistycznych w Polsce. Szybko jednak zrozumiał, że nie chce pracować „dla kogoś”. Z kilkoma kolegami ze studiów założyli firmę i zaczęli przygodę z VR.
– Zaczęło się od stworzenia prostej platformy do obsługi wirtualne rzeczywistości, potem pracowaliśmy nad systemem leczenia za pomocą wirtualnej rzeczywistości różnych fobii u ludzi. Ale dopiero VRidge, nasz flagowy produkt to było to – przekonuje Antoniuk. Jak przyznaje decyzje o uruchomieniu firmy była spontaniczna
– Byliśmy studentami, nie mieliśmy zobowiązań rodzinnych, dlatego wiele rzeczy robiliśmy po „wariacku”. Naczytaliśmy się historii sukcesów biznesowych i wydawało nam się, że szybko będziemy zarabiać miliony. Nie było w tym w ogóle pragmatyzmu – przyznaje w rozmowie z Biznesnaostro Marek Antoniuk.
Założyciel RifCat radzi młodym osobom zakładanie firm wcześnie, gdy nie jesteśmy obciążeni zobowiązaniami rodzinnymi. Przywołuje wspólnika, który po tym jak zdecydował się z żoną na dziecko, wrócił do stabilnej pracy na etacie programisty. Szczególnie, że początki działania firmy były bardzo, bardzo trudne. – Jako programiści zarabialiśmy bardzo dobrze. Gdy masz dobrą sytuację finansową, to trudno ci się odzwyczaić od luksusu. A prowadząc firmę musisz zdecydować się na ogrom wyrzeczeń – dodaje.
Jako programista Marek Antoniuk szybko zmierzył się z biznesową rzeczywistością. Budowanie rynku, pozyskiwanie klientów to nie było to, co przychodzi z ogromną łatwością. Nigdy nie zrobił dokładnego biznesplanu. Założył tylko określoną wysokość kosztów i przychodów. Prognozy jednak szybko się „rozjechały”
Brak pieniędzy w firmie
– Pieniędzy nie mieliśmy na nic. Pożyczaliśmy od znajomych, nawet nie mieliśmy z czego żyć. To był ogromny stres. Tego wszystkiego nie nauczy żadna szkoła, takie doświadczenia przechodzi się wyłącznie na własnej skórze – wspomina Antoniuk.
Dziś wie, że z logicznego punktu wszystko wskazywało na to, że nie podniesiemy się. – My jednak wierzyliśmy w to co robimy. Dzięki ludziom, którzy nas wspierali udało się znaleźć inwestora – przekonuje.
Dopiero gdy produkt VRidge trafił na rynek i pojawiły się pierwsze przychody, w zespole RiftCat pojawiły się dokładniejsze założenia i określone biznesowe cele. Biznes zaczął nabierać realnych kształtów.
Pięcioosobowy zespół RiftCat podkreśla swój lokalny patriotyzm. Siedziba firmy mieści się w Białymstoku i najprawdopodobniej tam zostanie. – Zdecydowanie łatwiej byłoby nam pracować z Warszawy, bo w stolicy jest lepszy dostęp do programistów i innych specjalistów ale mimo to wolimy Białystok. Cieszy nas, że „polish guys” są rozpoznawalni w całej branży VR – podsumowuje Antoniuk.
Rynek urządzeń i oprogramowania dedykowanego VR jest we wczesnej, ale dynamicznej fazie rozwoju. Według szacunków w 2018 wartość tego rynku wyniesie 2,5 mld USD.
Dziś 40 proc obrotów polskiego RiftCata generują klienci z USA, ponad 25 proc. Unia Europejska. Zamówienia z Polski to tylko 2,5 proc.
———————————
RiftCat jest jedną z kilkuset firm, które biorą udział w konkursie Mikroprzedsiębiorca Roku. Biznesnaostro.pl jest partnerem tego przedsięwzięcia.