Puste frazesy i żadnych konkretów. Nowe założenia pomocy określanych jako konstytucja dla biznesu przedsiębiorcom kompletnie mnie nie przekonują.
Opis
Puste frazesy i żadnych konkretów. Nowe założenia pomocy określanych jako konstytucja dla biznesu przedsiębiorcom kompletnie mnie nie przekonują.
Im wygodniejsze łóżko, tym lepiej się wyśpisz. Rano musisz wstać i zrobić siusiu. Tak rozumiem zapowiedzi przedstawione przez ministra Morawieckiego. Oczywiste zasady, których nie trzeba określać w żadnych dokumentach. Są tak fundamentalne, że wspominanie o nich przez polityków, zaczyna mnie napawać strachem. Że będzie jeszcze gorzej.
Przypomnę
• co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone (przedsiębiorca może prowadzić biznes w sposób wolny, jeśli nie łamie wyraźnych zakazów lub ograniczeń);
• domniemanie uczciwości przedsiębiorcy (przedsiębiorca nie musi udowadniać swojej uczciwości, wątpliwości co do okoliczności konkretnej sprawy będą rozstrzygane na korzyść przedsiębiorcy);
• przyjazna interpretacja przepisów (niejasne przepisy będą rozstrzygane na korzyść przedsiębiorców);
• zasada proporcjonalności (urząd nie może nakładać na przedsiębiorcę nieuzasadnionych obciążeń, np. nie będzie mógł żądać dokumentów, którymi już dysponuje).
Do tego likwidacja REGONu i pieczątek.
Co da konstytucja dla biznesu Morawieckiego?
Nie wiem, kiedy mają być takie ustawy wprowadzone ale boję się, że to potrwa i ostatecznie niewiele z tego wyjdzie. Poza tym radzę zapytać dowolnego urzędnika o podstawę prawną używania pieczątki. Gwarantuję wam, że takiego zapisu nie ma.
Szczególnie rozśmieszył mnie fragment o urzędnikach: “Pracownicy administracji powinni postępować profesjonalnie i poczuwać się do odpowiedzialności za działania podejmowane w wykonaniu obowiązków służbowych. Urealnieniu takiej postawy urzędników służy zasada ich odpowiedzialności za naruszenie prawa”. Że co? Że jak? Znacie jakiegoś urzędnika, który odpowiedziałby za swój błąd? Zapłacił za to? Pracownik firmy prywatnej za poważne uchybienie wylatuje z pracy (to najłagodniejsza konsekwencja), urzędnik wciąż pracuje.
Sytuacji polskich przedsiębiorców przyglądam się przynajmniej 15 lat. Od prawie dekady sam jestem przedsiębiorcą. Przeżyłem kontrole fiskusa, niewypłacalność kontrahentów. Musiałem też kilka sporych projektów “zaorać”.
Dlatego fascynują mnie ci ludzie, którzy z dala od Warszawy, gdzie centralna polityka nie dociera, prowadzą swoje firmy. Wciąż prowadzą dodajmy.
Nie zawsze są to firmy rodzinne, to również przedsiębiorstwa założone przez grupę znajomych albo po prostu zewnętrznych wspólników. Wszyscy zgodnie przyznają, że chcą uczciwie zarabiać pieniądze, zatrudniać coraz więcej ludzi i rozwijać swoje firmy. I naprawdę nie potrzebują pomocy państwa. Woleliby reset całego systemu zamiast wprowadzanie połowicznych rozwiązań.
Opinia przedsiębiorców o konstytucji Morawieckiego
Katarzyna Gierczak Grupińska, szefowa Fundacji Firm Rodzinnych na Facebooku pisze:
“Bez drastycznej zmiany nastawienia administracji do przedsiębiorców, nawet najlepsze przepisy pozostaną martwe. Dzisiaj o naszych przedsiębiorców zabiegają inne państwa, dlatego polski rząd powinien stworzyć lepsze warunki niż mają oni w Czechach, Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Czym innym są intencje twórców a czym innym praktyka stosowania prawa, wprowadzenie objaśnień, czy obowiązku wydawania interpretacji ogólnych. Możliwe, że poprawi to sytuację przedsiębiorców, ale z drugiej strony należałoby zapytać, dlaczego nie stanowić prostego i jasnego prawa już dzisiaj? Zadbajmy o przestrzeń dialogu teraz, dialogu, który tworzy przecież płaszczyznę do współistnienia nas wszystkich w Polsce na pokolenia” (wybrałem fragment, z którym zgadzam się w całości)
No właśnie, tak jak to jest w Wielkiej Brytanii. Osoby, które znają mnie od dawna, wiedzą, że wiele rozwiązań muszę sprawdzić w praktyce. Stąd przez lata miałem konta bankowe w każdej instytucji finansowej w kraju. Skoro pisałem o nowościach produktowych (i nie tylko) chciałem dowiedzieć się, jak to wygląda faktycznie. I dlatego dwa lata temu zdecydowałem się na otwarcie firmy w Anglii. Wiem, że to nie jest rozwiązanie dla wszystkich (właściciel kilku sklepów spożywczych raczej nie przeniesie firmy na Wyspy) ale marzę o tym, żeby i w Polsce było tak samo. Więc i ja to przetestowałem. W tym momencie mam za sobą dwa pełne okresy rozliczeniowe, spokój w głowie i chęć do zarabiania pieniędzy.
Jak prowadzi się firmę w Anglii?
Ale nie było tak od razu. Do założenie firmy w UK przygotowywałem się przez kilka miesięcy. Nie mogłem uwierzyć, że wszystko tam takie proste i szybkie. Różnicę widać szczególnie w podejściu do administracji. Nie znaczy to, że nie ma tam potrzeby wypełniania dokumentów. Gdy pojechałem do brytyjskiego urzędu, potwierdzić pewne dane, to co mnie zaskoczyło, to sytuacja, że urzędnik sam wypełniał formularz. A ja dostałem go tylko do podpisu. Wyobrażasz sobie, żeby w polskim urzędzie ktoś za ciebie wypełnił formularz? Tam to jest normalność. U nas, urzędnik nie może tego zrobić.
Administracja w Wielkiej Brytanii nie traktuje przedsiębiorcy jak złodzieja. Wiele rzeczy odbywa się na zasadzie deklaracji. I to co zaskakuje totalnie: rozliczamy się raz w roku, a nie co miesiąc jak to jest w Polsce. Weźcie z nich przykład.
Nie ma tam dotacji dla rozpoczynających działalność (jak to się ostro forsuje w Polsce), jest wysoka kwota wolna od podatku, która motywuje do zarabiania pieniędzy. Bo łatwiej płacić, gdy ma się nadwyżki. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, zapraszam do kontaktu. Podpowiem pewne rozwiązania 🙂
Wystarczy też spojrzeć na Niemców. Jeśli przedsiębiorca ma kłopoty to wysyła się doradcę żeby pomógł z nich wyjść. W Polsce komornik „załatwia firmę” .
Dlatego apeluję do polityków: najlepiej nie róbcie nic, a jeśli już…skorzystajcie z gotowych rozwiązań.
Biznes sobie poradzi bez waszej pomocy. Nie wtrącajcie się do tego, czy sklepy mają być zamknięte w niedziele, a przede wszystkim szanujcie przedsiębiorców. Bo to oni przynoszą wam w „zębach” kasę na realizację waszych obietnic wyborczych. I jeśli wciąż będziecie ich traktować jak ludzi, których trzeba prowadzić za rękę, mówię…nie tędy droga.
Przedsiębiorcy wiedzą, że jak się rano wstaje, to zwykle trzeba się wysikać. I poradzą sobie samodzielnie w tej sytuacji. Nie jest im potrzebna do tego żadna konstytucja dla biznesu proponowana przez polityków.
Jaka jest twoja opinia na ten temat?