Opis
O Bożenie Batyckiej znów zrobiło się głośno, gdy na początku lutego 2017 roku za pośrednictwem Facebooka wyznała światu, że straciła swoją firmę. – Mojemu usposobieniu bliżej jest do artysty niż do ekonomisty-księgowego – zdradza w rozmowie z BnO Bożena Batycka.
Rozmawiamy w domowym zaciszu…czuje się tu pani najlepiej?
Rozwijam swoją pasję czytając i oglądając materiały o sztuce, naturze. Stworzyłam sobie swój świat, wchodzę do niego i wyłączam się na kilka godzin by nie myśleć o tych ciężkich chwilach. Zainteresował mnie gotyk i renesans.
Drzemie w pani dusza artystki?
Określiłabym się raczej kreatorem piękna. Nie mam wykształcenia związanego z projektowaniem. Uczyłam się ekonomii ale nigdy nie czułam się dobrze w roli umysłu ścisłego. Mojemu usposobieniu bliżej jest do artysty niż do ekonomisty-księgowego.
Ale mimo wszystko zajęła się pani biznesem?
Po 15 latach opieki nad dziećmi, gotowaniem obiadów, uznałam że „misja dom” się kończy. Postanowiłam postawić na siebie, na swój rozwój. Poczułam, że potrzebuję niezależności, nowego wyzwania.
arch. prywatne/foto Jonna Wesołowska
Była firma pani ówczesnego męża Macieja Batyckiego. Można było spróbować.
Wejście bezpośrednio do firmy prowadzonej przez mojego byłego już męża, wymagałoby podporządkowania się pewnej hierarchii, procesom. A ja chciałam od razu więcej niezależności, potrzebowałam udowodnić, że sama mogę coś osiągnąć. Zaczęłam szukać pomysłu na biznes.
Długo?
Ponad rok. Nawiązałam bardzo dużo ciekawych relacji, kontaktów ale efekty biznesowe były marne. Skoro poszukiwanie szło mi opornie, wróciłam na początek drogi. Otworzyłam sklep, w którym samodzielnie sprzedawałam produkty firmy, która wtedy nazywała się Maciej Batycki. Początki wspominam z rozrzewnieniem. Moja firma sprzedawała i projektowała produkty Batycki. Można więc uznać, że zajmowała się dystrybucją i projektowaniem. Właścicielką zostałam w 2002 roku. W mojej firmie „B S.A.” byłam prezesem ale nigdy nie zarządzałam nią jak prezes. Wszystkim zajmowały się menedżerki. Byłam im za to wdzięczna.
Zobacz również: 10 najbardziej zadłużonych branż w sektorze mikroprzesiębiorstw
Jak to?
To nic niezwykłego dla mnie. W firmie żyliśmy bardzo familiarnie. Choć nie łączyły nas więzy krwi, to byliśmy firmą rodzinną. Osoby,które realnie prowadziły interes, były mi bardzo bliskie. Mam taką naturę, że kiedy ktoś już wchodzi choć trochę w moją strefę prywatną, traktuję go prawie jak członka rodziny. Znam ich bliskich, byłam nawet gościem na uroczystościach rodzinnych. Ufałam im na tyle, że nie przypuszczałam, że mogą zrobić coś złego. Nawet w swoim testamencie zapisałam im 25 proc. udziałów w firmie. Chciałam, by czuły, że nie są tylko pracownikami, a kimś kto ma duży wpływ na rozwój tej firmy. Że są jej częścią. Chciałam by zaangażowały się i mogły zbierać potem tego owoce.
Wzór na idealną sukcesję?
Mój starszy syn zaginął, młodszy jest chory, a w firmie miałam trzy najbliższe osoby, menedżerki, którym chciałam tę firmę przekazać. Wielu mi zazdrościło, że udało się taki zespół zebrać.
Ale to pani cały czas była prezesem
Byłam nim tylko i wyłącznie formalnie. Nie przykładałam do tego wagi. Gdy ktoś mówił do mnie „pani prezes” czułam, że mnie obraża. Nigdy nie byłam osobą, która realnie prowadzi biznes bo po prostu się na tym nie znam. Z księgową nie rozmawiałam nigdy merytorycznie. Jeśli dawano mi coś do podpisu, to podpisywałam. Przez kilkanaście miesięcy odsunęłam się od firmy. Chciałam zająć się bardzo ciężko chorym synem. Sama też byłam chora.
Czyli o problemach nic pani nie wiedziała?
Byłam przekonana, że są zarządzające firmą menedżerki są przyjaciółkami, że zależy im na sukcesie przedsięwzięcia. Miały bardzo dobre pensje, przyjaźniły się. Jeździły nawet do mojej koleżanki do Dubaju za pieniądze firmy. Istne eldorado. A ja patrzyłam na to z radością. Cieszyłam się, że mają tak dobrze.
Ale firma ma kłopoty i trzeba ją ratować.
Zatrudniono osobę, która zajęła się restrukturyzacją. W konsekwencji pan Rutkowski i pani Sulikowska stworzyli zespół, który doprowadził do utraty całej mojej firmy. Wykorzystano moją ufność, chorobę i brak wiedzy w kwestiach formalnych.
Formalnie powierzyła im pani swój majątek przekazując go w całości, z wszystkimi prawami?
Kilka tygodni po tej transakcji, w 2015 roku nie wpuszczono mnie do firmy. Dokumenty, które wcześniej podpisałam zostały w firmie i nawet nie miałam do nich dostępu. Tylko dlatego, że miałam zasadę by wszystko było w jednym miejscu. I zostałam tak jak stałam, bez pieniędzy. Nie mam żadnych dochodów. Przyjaciele i znajomi mi pomagają. I jest to dla mnie przykre i trudne.
Na początku tego roku na facebooku w ostrych słowach przyznaje pani, że okradziono panią z firmy
Czekałam ponad rok, biłam się z myślami. Firma miała zobowiązania. Sprzedałam dwie nieruchomości należące do spółki, dzięki czemu udało się zapłacić 8 mln złotych długu.
Ktoś pani pomaga? Czy walczy pani sama?
Wyjście z cienia i ogłoszenie publicznie tego wszystkiego, spowodowało, że otrzymałam pomoc od kancelarii prqwnych
Jak pani wyobraża sobie swoje życie za 5 lat?
Chciałabym odzyskać swoje mienie. Gdy to się uda, marzę by znaleźć kogoś kogo zainteresuje ta marka i będę mogła sprzedać firmę.
Kto jest pani biznesowym wzorem?
Zdecydowanie pani Solange Olszewska. Zawsze bardzo wnikliwie obserwowałam rozwój przedsiębiorstwa, którym kieruje. Szalenie cenię sobie panią Elżbietę Penderecką, która jest znakomitą menedżerką swojego męża. Wkłada ogrom pracy w to. Chciałabym być podobna do obu pań.
Czego pani życzyć?
Pomyślności w rozwiązaniu problemów i spokoju.
Dziękuję za rozmowę
O pieniądze z należącej jeszcze do Batyckiej spółce B SA już w 2012 roku upominały się banki i inni wierzyciele, m.in urząd skarbowy i ZUS. Obecnie prawa do marku ma spółka MS, należąca do Magdaleny Rutkowskiej, kiedyś prawej ręki Bożeny Batyckiej. Rutkowska twierdzi, że odkupiła znaki handlowe i akcje spółki.
Pełnomocnik MS przypomina, że przeciwko Bożenie Batyckiej toczy się kilkadziesiąt spraw sądowych. Dotyczą one przede wszystkim roszczeń finansowych i składania nieprawdziwych zeznań.
Jeśli ci się spodobało
- Polub fanpejdż Biznes na Ostro na Facebooku (na górze po prawej stronie) udostępnij ten materiał znajomym
- Zapisz się do newslettera by nie ominąć kolejnych ciekawych materiałów