Choć są pasjonatami, wszystko bardzo dokładnie zaplanowali i ułożyli. W ciągu kilku miesięcy chcą zbudować polski samochód. Mały, zwinny pojazd klasy L7. Szef projektu, Karol Leśniewski, opowiada o tym jak ten biznes działa.
Elektromobilność to dziś bardzo modny i chwytliwy temat. Producenci seryjnych aut prześcigają się w pomysłach na coraz lepsze wykorzystanie napędu elektrycznego. Stworzenie takiego samochodu to ogromna inwestycja, przede wszystkim w badania i testy.
W naszym kraju udało mi się znaleźć grupę pasjonatów, którzy postanowili stworzyć polski pojazd elektryczny. Nie będzie to jednak tradycyjny samochód osobowy, a transporter użytkowy, który docelowo ma ważyć nie więcej niż 750 kg.
– Idea budowy tego pojazdu pojawiła się jeszcze zanim obecny rząd postawił na technologię elektryczną. Budujemy auto do specyficznych zastosowań. Nie będzie nim można wjechać na autostradę, ze względu na rozwijaną prędkość, ale bez kłopotu da się przewieźć nim materiały z punktu A do B po drogach miejskich, ścieżkach parkowych, a nawet po chodniku. Jego wymiary to ok. 1,3m szerokości i 3,5m długości. Będzie można jednak załadować na niego nawet 1,5 tony – rozpoczyna Karol Leśniewski, prezes spółki Messor i pomysłodawca całego projektu.
Pomysł tego biznesu pojawia się w głowie szefa zespołu Messora, gdy pracuje dla dużego producenta pojazdów off-roadowych. Szybko orientuje się, że byłby w stanie stworzyć pojazd mając za sobą odpowiednich fachowców. Różnica polega na tym, że odnajduje na rynku niszę nie związaną z quadami. Od tego momentu zaczyna w głowie układać plan przyszłego przedsięwzięcia.
– To nie ma nic wspólnego z produkcją zwykłego samochodu osobowego, gdzie trzeba spełnić skomplikowane wymagania – opowiada Leśniewski.
Karol Leśniewski, szef projektu
Pomysł na biznes
By jeszcze lepiej poznać ten rynek, rozpoczyna studia MBA na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Robi pełną analizę. Sprawdza dostępność produktów, bada, gdzie podobne pojazdy są produkowane, jak kształtuje się sprzedaż i dlaczego niektórym producentom nie udało się wejść na rynek. Biznes plan takiego przedsięwzięcia staje się tematem jego pracy dyplomowej. Szybko znajduje w swoim otoczeniu innych pasjonatów. Zbiera wokół siebie zespół ekspertów z dziedziny automatyki, mechatroniki, elektroniki, mechaniki, czy programowania. Decydują się na projekt małego samochodu kategorii L7.
Czteroosobowy zespół zaczyna działać w sierpniu 2016 roku.
Zbierają wszystkie swoje oszczędności, sprzedają nawet garaż i grunt i rozpoczynają konkretne działania. Szacunkowa kwota, którą zainwestowali w projekt do tej pory, to ponad 400 000 zł.
– W żaden sposób nas to jednak nie przeraża. Nie poddaliśmy się na żadnym z etapów i konsekwentnie, tak jak na początku, tak samo teraz mamy ten sam zapał i po prostu kontynuujemy prace – przekonuje Leśniewski.
Planowanie projektu
Grupie udaje się opatentować design zewnętrzny i zbudować model pojazdu w skali 1:5.
– Naszym zamysłem jest stworzenie pojazdu w Polsce, przez polskich inżynierów i polską, nowatorską myśl techniczną, najchętniej z rodzimymi dostawcami. Będąc polskim dostawcą możemy zapewniać łatwo dostępny i tani, w porównaniu do firm zagranicznych, serwis. Oczywiście nie da się opierać wyłącznie na polskich dostawcach, ale na ile to możliwe, taki przyświeca nam cel. – dodaje Leśniewski.
Na razie członkowie ekipy na co dzień pracują etatowo. Daje im to stabilizację finansową, która pozwala skupić się na realizacji projektu.
– Ze względu na doświadczenie zdobyte w bardzo dużych organizacjach, dokładnie planujemy projekt. Od początku jest on skrupulatnie rozpisany, zadania są podzielone, a harmonogram ułożony bardzo optymalnie ze względu na nasze możliwości i cele. Wiadomo, kto za co odpowiada i kiedy musi wykonać swoje zadanie – przekonuje prezes.
W połowie 2017 udaje się nawet wykonać pierwsze testy drogowe, po których dochodzą do wniosku, że konstrukcję należy poważnie zmienić, bo nie spełnia założeń.
Od samego początku swoich działań zespół zdawał sobie sprawę z faktu, że koszt wdrożenia pojazdu do produkcji seryjnej znacznie przewyższa ich możliwości finansowe, dlatego intensywnie szuka inwestora, który pomoże wprowadzić samochód do sprzedaży. To nastawienie nacechowane pewnością siebie ale i konsekwencją godną odnotowania.
– Mamy gotowy plan rozwoju, prowadzimy swoje prace w oparciu o zarządzenie projektami, w czym mamy spore doświadczenie, i co szalenie istotne mamy pełny know-how technologiczny.Wiemy też jak uzyskać homologację i wdrożyć pojazd do produkcji seryjnej. Właściwie brakuje nam jedynie i aż – możliwości pełnego skupienia się na rozwoju i wdrożeniu produkcji. – tłumaczy szef Messora.
Co istotne, zespół nie ma zamiaru sprzedawać firmy. Chce razem z partnerem finansowym kontynuować i rozwijać projekt. Gdy uda się pozyskać finanse na rozwój, seryjna produkcja będzie mogła ruszyć w ciągu dwóch lat. Na wszystko potrzeba 3,8 mln złotych.
– Pierwsze kroki chcemy postawić na polskim rynku. Widzimy duży potencjał i zainteresowanie tego typu pojazdami. Potwierdzają to również przedsiębiorcy związani z motoryzacją, którzy oceniają nasz pomysł jako bardzo trafiony i są ciekawi dalszego rozwoju Messora. – dodaje Leśniewski.
A co wy sądzicie o tym pomyśle? Uda się doprowadzić go do etapu sprzedaży?
robić
Gdyby jeszcze z tego samochodu zrobić samowystarczalny dom kempingowy to od razu bym się do takiego wyprowadził.
Trzymam kciuki, żeby się udało – projekt jest naprawdę bardzo fajny! Będę śledził rozwój. Pozdrawiam!