Dobrze jest, jeśli kontrakt można uwieńczyć alkoholem z wyższej półki. Jeszcze przed negocjacjami warto też nim rozluźnić atmosferę – mówi Paweł Morozowicz, zarządzający portfelem alkoholi inwestycyjnych Wealth Solutions. Jak się robi interesy przy alkoholu?

 

Siedzieliśmy z kolegą na piwku i wpadliśmy na ten pomysł. Tak zaczyna się wiele historii milionerów, właścicieli dużych firm, fortun…

Znane mi są takie historie ale ja bym nie snuł planów biznesowych po wypiciu alkoholu. Jeśli rano obudzisz się te założenia mogą się okazać nierealne.

Jakoś nie mogę uwierzyć, że interesy robi się bez alkoholu. Młode pokolenie biznesmenów zarzeka się, że nie pije. Starsi przyznają, że zdarza im się pobiesiadować…

Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Z moich doświadczeń wynika jednak, że przy alkoholu faktycznie ubija się interesy. Ważne jest byśmy przestali kojarzyć to z imprezą obfitującą w sporą liczbę butelek „z procentem”. Alkohol przewija się podczas oficjalnych lunchy, kolacji biznesowych. To zwykle kieliszek wina, czy nawet dobrej whisky.

Dobre kontrakty celebruje się alkoholem. Z pierwszej ręki mam informacje, że bardzo często uwieńcza się podpisanie dużego kontraktu kieliszkiem zacnego alkoholu. I nie ma się czego wstydzić. Jako człowiek dużo podróżujący po świecie obserwuję, że kultura picia bardzo szybko się w Polsce poprawia.

A co się pije? Wino, wódka?

Dużo zmiennych decyduje o tym co pijemy. Ważne jest to jakie znaczenie ma dla nas kontrahent, na jaką
kwotę opiewa umowa, jaka jest zasobność naszego portfela i kim jest druga strona. Znam historie gdy otwierano bardzo drogie butelki dla uwieńczenia kontraktu lub jeszcze przed jego podpisaniem by ‚rozluźnić atmosferę” i zrobić wrażenie. Mogę podać tu przykład Azjatów. Ta nacja bardzo szanuje drugą stronę interesu. Ci ludzie mają we krwi to, że szacunek okazuje się poprzez czyny i gesty, a nie przez słowa.

Nawet jeśli robili niewielki interes, wielokrotnie byłem częstowany whisky o poziomie cenowym 10 000 euro za butelkę bo chciano zrobić ukłon w moją stronę. Szczególnie, że wiedzą czym się zajmuję…

Przejdźmy do konferencji, targów. Po części oficjalnej przechodzimy do rozmów kuluarowych. I one są często ważniejsze bo w mniej formalnej atmosferze łatwiej robić interes

Generalnie chodzi o to, że w mniej formalnych sytuacjach ludzie zrzucają maski. Alkohol pozwala rozluźnić atmosferę. I nie chodzi o samo działanie „procentów”. Samo to, że trzymamy w ręku kieliszek sprawia, że możemy więcej pokazać. To właśnie przy okazji tzw. small talków, czyli krótkich rozmów zaczyna się budować relacje. Te kuluarowe rozmowy często kończą się późno w nocy, przeciągają się i integracja się pogłębia. Ale to pomaga w przyszłych kontaktach. Alkohol pomaga burzyć mury. Zauważam, że wciąż mamy problem z pozytywnym podejściem do alkoholu.

Jak to?

Nawet jeśli nie prowadzisz samochodu, a wychodzisz na lunch to nie chcesz zamawiać piwa czy wina obawiając się reakcji otoczenia. Wciąż mamy podejście zero jedynkowe. Albo nie piję wcale, albo piję i to na maksa.

A w których branżach przewija się najwięcej alkoholu?

Oczywiście w alkoholowej. 🙂 Ale nie chciałbym szukać jakiegoś klucza, wywodząc, że „budowlanka” to pije dużo, a finansjera mniej. Takiego zestawienia po prostu nie da się zrobić… Nie doszukiwałbym się raczej korelacji z konkretną branżą. czasy kiedy wszyscy robili imprezy grubo zakrapiane, gdy piją wszyscy już się kończą. To raczej kwestia człowieka. Czasy kiedy wszyscy robili imprezy grubo zakrapiane, gdy piją wszyscy już się kończą. To raczej kwestia człowieka.

To skoro mówimy o alkoholu, nie mogę nie zapytać o obdarowywanie alkoholem.

Alkohol jest trudnym prezentem. Trzeba choć trochę znać obdarowanego. Najbardziej bezpieczna w naszym kraju będzie biała wódka klasy premium. Dobre drogie wino podarujmy tylko wtedy, gdy jesteśmy pewni, że obdarowany będzie w stanie ją docenić i sprawi mu przyjemność. Whisky jest bardzo pojemną kategorią i pamiętajmy o tym by dopasować prezent do obdarowywanego. Jeśli lubi whisky i ma choćby podstawową wiedzę na ten temat, to butelka przysłowiowego „Jaśka” nie będzie trafionym prezentem.

Są tacy, którzy interesują się alkoholem ze względów inwestycyjnych. Jak się zarabia na tym?

Patrząc na alkohol inwestycyjnie trzeba pamiętać, że samodzielnie trudno podjąć trafne decyzje w tej materii. W niektórych przypadkach, jak w przypadku inwestowania w wielkie wina. Musimy mieć partnera pośredniczącego, który kupi i przechowa wina w naszym imieniu. Jeśli wybieramy wino, to musi to być takie, które może dekadami dojrzewać, które pochodzi z prestiżowych winiarni i które będzie przechowywane w jednym z brytyjskich skarbców, byśmy mogli je za pośrednictwem agenta później sprzedać. Bo tylko takie odkupi później od agenta kupiec winny czy członek winnej giełdy Liv-ex.

A jak wygląda sam proces kupowania alkoholu na inwestycję?

To nie jest tak, że człowiek z zewnątrz kupi sobie skrzynkę Château Lafite, zarejestruje się na giełdzie i sobie handluje. Trzeba mieć pośrednika. Słyszałem, że czasem ludzie chcą sobie kupić beczkę whisky i sprzedać ją jak dojrzeje. Ja nie wiem jak to można zrobić skoro w Szkocji magazyny są „zawalone” młodym destylatem.  Przy okazji, warto przypomnieć, że nie ma już starej whisky. Więc wartość mają beczki kilkudziesięcioletnie, których ot tak, „luzem” nie można nabyć. W Szkocji zostało, jak się szacuje raptem kilka beczek whisky w wieku 60-70 lat. Kiedyś nie produkowało się whisky z myślą o dekadach leżakowania. Inwestycyjnie kupuje się butelki starej whisky z limitowanych edycji. Rynek wtórny jest oparty o aukcje. Co miesiąc jest kilka aukcji takich butelek. Odbywają się online bądź stacjonarnie w znanych domach aukcyjnych. W Polsce mamy coraz większą grupę kolekcjonerów whisky. W tak niespokojnych czasach takie formy lokacyjne cieszą się coraz większym zainteresowaniem.

Ile pieniędzy trzeba mieć?
20 tys. na początek powinno wystarczy w przypadku wina. Przy whisky możemy zacząć
już od kilku tysięcy złotych lecz warto się uprzednio skonsultować z kimś, kto potrafi się po tym rynku poruszać. Jednak pamiętajmy że za najciekawsze butelki starej whisky, te z największym potencjałem wzrostu ceny trzeba zapłacić 20 – 30 tysięcy złotych.

Szanowny Czytelniku mojego bloga. Jakie ty masz doświadczenia z alkoholem w biznesie? Niewiele jest oficjalnych opracowań dotyczących tego tematu więc będę wdzięczny za wszelkie historie i opowiadania. Zapraszam do kontaktu poprzez komentarze lub mailowo: kontakt@biznesnaostro.pl

You may also like